2010-11-19

Co z tą Stalową Wolą? (wywiad)

Co z tą Stalową Wolą? (wywiad)

- Przez wiele lat i na wielu płaszczyznach nie zawiódł. To człowiek o profilu managera i stratega. Jest wytrwały i pracowity. Nie zniechęca się przeszkodami, wręcz przeciwnie. Lubi rozwiązywać trudne problemy i to mu przynosi satysfakcję - tak ocenia Roberta Filę kandydata na prezydenta Stalowej Woli posłanka Renata Butryn. A jaką ocenę otrzymali pozostali kandydaci? Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

- „Nie będę niewidzialny” – zacytowała Pani to stwierdzenie z ulotki najmłodszego kandydata do rady miejskiej. Czy to oznacza, że stawia Pani w wyborach samorządowych na młodych ludzi?

Renata Butryn: Nie tylko. Promuję też kobiety i to w różnym wieku. Cenię dorobek życiowy wielu kandydatów. Wiem, że w młodych ludziach drzemie duży potencjał. Ich hasło „Nie będziemy niewidzialni” udowadnia, że chcą aktywnie działać i zmieniać  Stalową Wolę na lepszą oraz nowocześniejszą. Mają duże możliwości i sporo determinacji. Przy okazji wnoszą w te działania optymizm i radość. Autentycznie cieszą się tym, że robią coś dla innych. Mają odwagę tworzenia rzeczy nowych, nie myślą schematami.

- Wnioskuję, że lubi Pani ludzi dynamicznych i z humorem. Jak ocenia Pani humor prezydenta Andrzeja Szlęzaka?

RB: Z humorem owszem, ale nie rubasznym, który jest naśmiewaniem się z ludzi i w konsekwencji ich poniżaniem. Mam w pamięci bajkę Krasickiego „Wół minister”, gdzie król lew (a w stalowowolskich realiach „łoś”) dostarcza dworzanom rozrywek. Ludzie się świetnie bawią, ale potem królestwo, niestety, wymaga ratunku. I wtedy ministrem zostaje pracowity wół. Potrzeba nam człowieka, który sprosta wyzwaniom, jakie stoją przed Stalową Wolą. Możemy się bawić i śmiać, podziwiać celne riposty, ale co z tego wynika dla miasta? Nic, poza promocją osoby prezydenta. Formuła stylu, w jakim sprawuje władzę Andrzej Szlęzak, wyczerpała się. Specjaliści podkreślają, że potrzebujemy prezydentów strategów i managerów, posiadających wiedzę ekonomiczną oraz doświadczenie inwestycyjne, a nie bohaterów walk na ringu politycznym. Miasto to nie jest plac zabaw.

- Według Pani obecny prezydent jest złym strategiem i managerem?

RB: Druga jego kadencja to seria nieprzemyślanych i doraźnych działań. Inwestycje, którymi władze miasta się chwalą,
to efekty tych zaplanowanych w pierwszej kadencji. Dobry strateg to osoba, która współpracuje i stawia na pracę drużynową, potrafi planować długofalowo. Poza tym poparcie przez prezydenta Stalowej Woli ludzi do sejmiku wojewódzkiego spoza powiatu stalowowolskiego jest dla mnie mało zrozumiałe. Nikt tak przecież nie zadba o interesy swojego miasta czy powiatu jak rodzimi mieszkańcy. Mamy na listach naprawdę ludzi wartościowych – chociażby panią Małgorzatę Sajecką, pana Antoniego Rusinka czy pana marszałka Zygmunta Cholewińskiego. To ludzie, którzy potwierdzili swoje zaangażowanie na rzecz rozwoju naszej wspólnoty.

- A wiceprezydent Zaborowski?

RB: Jeżeli Pan Zaborowski nie zgadzał się z Andrzejem Szlęzakiem, mógł odejść wcześniej, a tak „nie wiedziała lewica, co czyni prawica.” - ze szkodą dla zarządzania urzędem i miastem. A po drugie jego działania nie budzą już mojego zaufania, ponieważ nie wierzę w to głoszone pasmo sukcesów np. projekt - „Budowa szerokopasmowej teleinformatycznej sieci miejskiej dla miasta Stalowa Wola” w ramach osi 3 Społeczeństwo Informacyjne RPO Województwa Podkarpackiego, został właśnie w ostatnich dniach oceniony negatywnie i ostatecznie odrzucony. Okoliczne gminy będą miały Internet szerokopasmowy – swoiste „okno na świat”, a my nie. Ogromna, póki co, zaprzepaszczona szansa. Projekty, aby wygrać, muszą być bardzo dobrze przygotowane. Ten odpadł na etapie oceny formalnej, mimo że dokonywano poprawek i uzupełnień. Nie wróży to nic dobrego – znowu musimy gonić innych.

- A co z pozostałymi kandydatami?

RB: Można powiedzieć, że Jerzy Augustyn to „kandydat dyżurny”, który zawsze startuje. Wszystkie jego wypowiedzi i działania wspierają Szlęzaka, a więc w moim przekonaniu SLD postawiło właśnie na obecnego prezydenta, rezygnując z własnych ambicji politycznych. Pełnienie funkcji prezydenta miasta wymaga samodzielności i kreatywności w myśleniu oraz działaniu. Pan starosta Siembida nie daje takich gwarancji, chociażby dlatego, że jego partia usuwa ze swoich szeregów ludzi, którzy mają odwagę głośno wypowiadać swoje zdanie i prezentować swoją wizję. Świadczy o tym los dwóch posłanek. Centralne sterowanie jest sprzeczne z ideą samorządności.

- A Pani stawia na Roberta Filę, bo jest z Platformy Obywatelskiej…

RB: Nie tylko dlatego. Przede wszystkim zadecydowało o tym zaufanie. Przez wiele lat i na wielu płaszczyznach nie zawiódł. To człowiek o profilu managera i stratega. Jest wytrwały i pracowity. Nie zniechęca się przeszkodami, wręcz przeciwnie. Lubi rozwiązywać trudne problemy i to mu przynosi satysfakcję.